Dzisiaj troszeczkę inaczej. Na prośbę Karoliny z Craftolandii postanowiłam pochwalić się moją nową miłością. Choć nie tak wielka jak do moich biżutek, ale jednak duża fascynacja. Torty angielskie, czyli lukier plastyczny, różnokolorowy. Choć i lukier zwykły także się pojawił :)
Zaczęło się od 1 urodzin mojego synka. Jak to mama, chciałam upiec coś sama i założyłam że dam radę :) Na pierwszy ogień poszedł motylek. Dzień wcześniej organizowałam z koleżanką łączone urodziny jej córeczki Natalii i mojego Szymusia. Efekt widoczny poniżej:
Dzień później organizowane były urodziny dla naszej rodzinki. Trzeba było wykonać drugi torcik, tym razem mniej zwymyślany, ale chyba też się udał. Gościom smakował - Misiu:
Dwa miesiące później urodziny obchodził mój mąż. Postanowiłam zrobić coś z jego ukochaną piłką nożną. Tutaj pobawiłam się już zwykłym lukrem i bitą śmietaną, Wyszło trochę kłapciato i barwniki spożywcze trochę się rozpływały, ale efekt był i niespodzianka się udała:
Dwa tygodnie po urodzinach męża zorganizowałam swoje urodziny. Koleżanki dzień przed imprezą zapytały czy będzie tort. Oczywiście tortu miało nie być. Ale że chciały zorganizować musiałam się w jeden dzień, bo zagroziły, że nie przyjdą :P I tak na szybko powstał okrągły torcik w moim ulubionym czerwonym kolorze, z wąsiastą myszą u podstawy:
I tak mijały miesiące. Na urodzinach mojego synka moja chrześnica zamówiła sobie tort z Hello Kitty. Obiecałam - chrzestna słowa dotrzymuje, przyszedł lipiec zaczęłam lepić Hello Kitty. Efekt nie do końca zadowalający, ponieważ tort się rozjechał. Był straszny upał ponad 30st. Ale dziecku się spodobał, zreszta nie tylko i na zdjęciu też nawet wyszedł:
W lipcu też zajęłam się nowością typu Cake pops - ciasteczkowe lizaki. Zrobiłam straszne Hello Kitty :P Tłuste, z wielkimi głowami, ale podobały się, uff :P
Mój ostatni tort powstał kilka dni temu na 3 urodziny synka mojej koleżanki. Franio często chodzi z rodzicami na wyścigi, a tam jeździ różowa pantera - śliczne wyróżniające się z tłumu monotonnych kolorów innych aut. Cóż więcej mogłoby mu sprawić więcej radości niż ów auto :) Razem z mamą stanęłyśmy chyba na wysokości zadania i tort wyszedł podobny do auta :)
To tyle :) Uff to chyba najdłuższy post na blogu i nie dotyczy wogóle jego tematyki :P wybaczcie!
Kolejny tort mam w planach w grudniu na 2 urodziny mojego kochanego synka. Myślę, że uda mi się przygotować jego kochanego McQueena. Trzymajcie kciuki!
Zaczęło się od 1 urodzin mojego synka. Jak to mama, chciałam upiec coś sama i założyłam że dam radę :) Na pierwszy ogień poszedł motylek. Dzień wcześniej organizowałam z koleżanką łączone urodziny jej córeczki Natalii i mojego Szymusia. Efekt widoczny poniżej:
Dzień później organizowane były urodziny dla naszej rodzinki. Trzeba było wykonać drugi torcik, tym razem mniej zwymyślany, ale chyba też się udał. Gościom smakował - Misiu:
Dwa miesiące później urodziny obchodził mój mąż. Postanowiłam zrobić coś z jego ukochaną piłką nożną. Tutaj pobawiłam się już zwykłym lukrem i bitą śmietaną, Wyszło trochę kłapciato i barwniki spożywcze trochę się rozpływały, ale efekt był i niespodzianka się udała:
Dwa tygodnie po urodzinach męża zorganizowałam swoje urodziny. Koleżanki dzień przed imprezą zapytały czy będzie tort. Oczywiście tortu miało nie być. Ale że chciały zorganizować musiałam się w jeden dzień, bo zagroziły, że nie przyjdą :P I tak na szybko powstał okrągły torcik w moim ulubionym czerwonym kolorze, z wąsiastą myszą u podstawy:
I tak mijały miesiące. Na urodzinach mojego synka moja chrześnica zamówiła sobie tort z Hello Kitty. Obiecałam - chrzestna słowa dotrzymuje, przyszedł lipiec zaczęłam lepić Hello Kitty. Efekt nie do końca zadowalający, ponieważ tort się rozjechał. Był straszny upał ponad 30st. Ale dziecku się spodobał, zreszta nie tylko i na zdjęciu też nawet wyszedł:
W lipcu też zajęłam się nowością typu Cake pops - ciasteczkowe lizaki. Zrobiłam straszne Hello Kitty :P Tłuste, z wielkimi głowami, ale podobały się, uff :P
Mój ostatni tort powstał kilka dni temu na 3 urodziny synka mojej koleżanki. Franio często chodzi z rodzicami na wyścigi, a tam jeździ różowa pantera - śliczne wyróżniające się z tłumu monotonnych kolorów innych aut. Cóż więcej mogłoby mu sprawić więcej radości niż ów auto :) Razem z mamą stanęłyśmy chyba na wysokości zadania i tort wyszedł podobny do auta :)
To tyle :) Uff to chyba najdłuższy post na blogu i nie dotyczy wogóle jego tematyki :P wybaczcie!
Kolejny tort mam w planach w grudniu na 2 urodziny mojego kochanego synka. Myślę, że uda mi się przygotować jego kochanego McQueena. Trzymajcie kciuki!
ołał, nie wiedziałam ze oprócz zdolności jesli chdzi o bizu tutaj jeszcze takie talenty ukrywasz :) oj chyba będę się zgłaszać zamiast do cukierni to do Ciebie po jakies smakołyki ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńp.s.ten z misiem i hellokitty cudne :)
Zapraszam :)
UsuńWow to ci smakołyki :) Świetne :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNo naprawdę wielki szacun kochana!!!Bajeczne te torty!!!Zdolniacha z Ciebie jak cholercia !Mój synek też uwielbia McQueena :)Buźki ;)*
OdpowiedzUsuńWow super ci te torciki wychodzą :) Dzieciaki napewno miały mnóstwo radochy.
OdpowiedzUsuńjeeeej, swietne sa, ten z misiem na roczek Szymusia spodobal mi sie najbardziej! a tak z ciekawosci jakie srodki im robisz??
OdpowiedzUsuńStandardowy biszkopt i masa śmietanowa z mascarpone. Wszystkim smakuje, dlatego nie zmieniam na masy z masła :)
UsuńSuper te Twoje torty. Naprawdę jestem pod wrażeniem.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo moje wejście to pikuś w porównaniu z moim opadem szczeny po wejściu do Ciebie!!! :D Fantastyczne!!! Biżuteria to takie oklepane, a tu nowość i to JAKA!
OdpowiedzUsuńGratuluję TALENTU I POMYSŁOWOŚCI! :)
Dziękuje Wam za miłe słowa :)
Usuńwow! naprawdę masz do tego talent
OdpowiedzUsuńAleż smakowitości! mimo, ze nie lubię slodkiego i cięzko mi torty przełknąc, to na takie cuda ślinka mi cieknie! :P Gratuluję pasji! :))
OdpowiedzUsuńAle super!!!!!
OdpowiedzUsuńAleż Ty jesteś zdolna! Pysznie wyglądają.
Kochana, to żeś posłodziła! Szkoda, że dopiero od dziś nadrabiam zaległości blogowe, bo na sobotę jest mi potrzebny torcik dla ośmiolatki. Z petszopami, albo konikami filly - to by było coś;) może następnym razem. a na razie pooglądam sobie jeszcze słodkości i pozazdroszczę talentu;)
OdpowiedzUsuńJakie wspaniałe te torty, świetne. A czy mogłabyś podzielić się przepisem na taki plastyczny lukier? Bedę bardzo wdzięczna i wtedy spróbowałabym upiec na pierwsze urodziny synkowi tort z takim lukrem. Choć aż tak pięknie raczej nie dam rady, tylko ten lukier pięknie wygląda, taki gładki. A jeśli przepis to tajemnica to w porządku :-) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń